Kiedy ostatnio coś całkowicie Cię zachwyciło?
Nie pytam o „fajne” rzeczy. Nie o takie, które wywołują u Ciebie lajki na Instagramie.
Pytam o ten rodzaj zachwytu, który sprawia, że zatrzymujesz się w miejscu. Serce przyspiesza. Czas jakby zwalnia. Zapominasz o wszystkim innym.
Taki zachwyt, który Cię przemienia.
Ludzie często mylą religię z rutyną. Z przestrzeganiem zasad. Z poczuciem winy.
Ale co jeśli powiem Ci, że prawdziwa wiara to tak naprawdę odzyskanie zdolności do zachwytu? Do patrzenia na świat – i jego Stwórcę – z szeroko otwartymi oczami i ustami?
Umieranie, które prowadzi do życia

W chrześcijaństwie krzyż nie jest tylko dekoracją. To narzędzie przemiany. Symbol tego, co musi umrzeć, aby mogło narodzić się coś nowego.
Biblia mówi o „uśmiercaniu starego człowieka”. To nie brzmi specjalnie przyjemnie, prawda?
Żeby naprawdę żyć, trzeba najpierw umrzeć. Umrzeć dla starych nawyków. Dla kontroli. Dla życia skupionego na sobie. Dla budowania własnego imperium.
Kiedy ostatnio pozwoliłeś czemuś ważnemu w sobie umrzeć? Może właśnie dlatego trudno Ci doświadczyć prawdziwego zachwytu?
Kiedy wieczność dotyka brzegu

Wyobraź sobie, że stoisz na plaży. Przed Tobą rozciąga się ocean, tak ogromny, że nie widzisz jego końca. Czujesz się mały. Ale nie w znaczeniu poniżającym, tylko wyzwalającym. Jest coś większego niż Ty, większego niż wszystkie Twoje problemy.
Czasem łapiemy takie przebłyski wieczności. Momenty, kiedy nieskończone nagle wkracza w skończone. Kiedy Wieczny dotyka tego, co przemijające.
Czasem dzieje się to, gdy trzymasz nowonarodzone dziecko. Czasem podczas zachodu słońca. Albo w niepozornym momencie, gdy nagle odczuwasz Bożą obecność tak namacalnie, że nie możesz tego wyjaśnić.
Problem w tym, że myślimy ze skończonej perspektywy. Oceniamy wszystko przez pryzmat tego, co ulotne. Gonisz za rzeczami, które przemijają. Martwisz się problemami, które za 100 lat nie będą miały znaczenia.
A przecież najpiękniejsze rzeczy w życiu są z Bogiem. W Jego obecności. W perspektywie wieczności.
Uśmiech, który wraca z dzieciństwa

Pamiętasz tę beztroską radość z dzieciństwa? Kiedy mogłeś cieszyć się najprostszymi rzeczami? Kiedy biegałeś w kółko tylko dlatego, że fajnie było biec?
Dorosłość kradnie nam tę zdolność. Stajemy się poważni. Praktyczni. Skupieni na osiągnięciach.
Jezus powiedział kiedyś coś zaskakującego: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
Nie chodziło Mu o naiwność. Chodziło o tę zdolność do zachwytu. Do cieszenia się prostymi rzeczami. Do nieudawania kogoś, kim nie jesteś. Do pełnego zaufania.
Prawdziwe duchowe przebudzenie przywraca nam tę zdolność. Nagle zaczynasz dostrzegać piękno tam, gdzie wcześniej go nie widziałeś. Uśmiechasz się bez powodu. Cieszysz się rzeczami, które inni uważają za dziecinne.
Jak możesz odzyskać ten dziecięcy zachwyt?
Ogień, który nie gaśnie

Jednym z największych lęków związanych z duchowymi doświadczeniami jest obawa, że one przeminą. Że to tylko chwilowy emocjonalny wzlot. Że za tydzień wszystko wróci do „normy”.
Ale prawdziwe duchowe przebudzenie jest inne. Kiedy doświadczasz autentycznej odnowy, która wypływa z zachwytu – nie jest to coś, co łatwo utracić.
Kiedy twoja dusza jest naprawdę rozpalona, ten ogień nie zgaśnie tak łatwo.
To nie znaczy, że nie będziesz miał trudnych dni. Będziesz. To nie znaczy, że zawsze będziesz czuł emocjonalny wzlot. Nie będziesz.
Ale coś fundamentalnego się zmienia. Coś trwałego pojawia się w twoim sercu. Coś, co pozostaje, nawet gdy emocje się zmieniają.
Oddychanie Bogiem

W Biblii oddech i duch to często to samo słowo. Kiedy Bóg stworzył człowieka, „tchnął w jego nozdrza oddech życia”.
Czy kiedykolwiek czułeś, że Bóg dosłownie wypełnia cię swoim oddechem? Że Jego obecność jest tak realna, jak powietrze w twoich płucach?
To jak wyjście z zatłoczonego, dusznego pomieszczenia na świeże, górskie powietrze. Nagle zdajesz sobie sprawę, czym jest prawdziwe oddychanie.
I wtedy możesz być tylko oszołomiony – jak ktoś, kto nagle spotyka swoją ulubioną gwiazdę. Bo uświadamiasz sobie, że Ten, który stworzył gwiazdy, jest z tobą. W tobie. Wypełnia cię swoim oddechem.
Psalmista pisze: „On wie, z czego jesteśmy utworzeni, pamięta, że jesteśmy prochem”. Bóg pamięta, z czego nas stworzył. Zna naszą kruchość. I kocha nas mimo to – a może właśnie dlatego.
Tęsknota za obiecaną ziemią

Każdy z nas nosi w sercu tęsknotę za czymś więcej. Za miejscem, gdzie wszystko będzie tak, jak powinno być. Gdzie relacje będą uzdrowione. Gdzie cierpienie się skończy. Gdzie doświadczymy pełni tego, co Bóg dla nas przygotował.
Biblia nazywa to „obiecaną ziemią” albo „nowym niebem i nową ziemią”.
To nie jest abstrakcyjna, odległa wizja. To bardzo konkretna nadzieja: wyobraź sobie stanie na plaży, z przyjaciółmi, a nawet tymi, którzy byli kiedyś twoimi wrogami, z piaskiem między palcami stóp.
I właśnie to jest piękne w prawdziwej wierze – ona nie odrywa cię od rzeczywistości. Przeciwnie – zakotwicza cię głębiej w prawdziwym życiu. W relacjach z ludźmi. W fizycznych doświadczeniach.
Obiecana ziemia to nie tylko miejsce w niebie po śmierci. To także konkretna nadzieja, która nadaje sens dzisiejszym zmaganiom. To wizja przyszłości, gdzie nawet twoi wrogowie stoją obok ciebie na tej samej plaży.
Jak odnaleźć utracony zachwyt?

Jeśli czytasz to i myślisz: „Tak, tego właśnie pragnę. Ale jak to odnaleźć?” – oto kilka praktycznych kroków:
1. Przestań komplikować
Prawdziwa duchowość jest często bardzo prosta. Jak dziecięca radość z biegania w kółko. Jak zachwyt nad zachodem słońca. Jak oddychanie świeżym powietrzem.
Usuń zbędne komplikacje. Wróć do podstaw. Do prostej modlitwy. Do czytania Pisma bez presji, żeby „coś z tego wyciągnąć”. Do cieszenia się Bożą obecnością, tak po prostu.
2. Znajdź innych poszukiwaczy zachwytu
Trudno podtrzymać ogień w izolacji. Potrzebujesz ludzi, którzy też szukają tego autentycznego doświadczenia Boga. Którzy nie zadowalają się religijną rutyną. Którzy pragną więcej.
Razem łatwiej jest utrzymać płomień. Razem łatwiej jest pielęgnować zachwyt.
3. Praktykuj dostrzeganie wieczności w codzienności
Staraj się każdego dnia zauważyć choć jeden moment, w którym nieskończone dotyka skończonego. Może to być piękny zachód słońca. Albo rozmowa z przyjacielem. Albo piosenka, która porusza twoje serce.
Te momenty są jak małe okna do wieczności. Im więcej ich dostrzegasz, tym bardziej całe twoje życie wypełnia się zachwytem.
4. Pozwól umrzeć swojemu „staremu człowiekowi”
To najtrudniejsza część. Ale konieczna, jeśli chcesz doświadczyć prawdziwego zachwytu.
Co w tobie musi umrzeć? Może kontrola? Może perfekcjonizm? Może potrzeba aprobaty innych? Może lęk przed nieznanym?
Krzyż nie jest tylko symbolem – to narzędzie. Narzędzie, które pomaga nam umrzeć dla tego, co stare, abyśmy mogli żyć w tym, co nowe.
Zachwyt, który czeka na ciebie

Ten zachwyt czeka na ciebie. Nie jest zarezerwowany dla wybranych. Dla super-duchowych. Dla tych, którzy nigdy nie mieli wątpliwości.
Jest dla ciebie. Dla zwykłego człowieka, który pragnie czegoś więcej niż rutynowa religijność. Który tęskni za autentycznym spotkaniem z Bogiem. Za doświadczeniem, które odświeży twoją duszę jak górskie powietrze po długim pobycie w dusznym pomieszczeniu.
Jeśli tęsknisz za takim zachwytem, to już pierwszy krok na drodze do jego odnalezienia. Bo ta tęsknota to głos Boga, który zaprasza cię do głębszej relacji z Nim.
Relacji, w której będziesz uśmiechać się jak dziecko. Biegać w kółko z radości. Oddychać Bożym oddechem. I czekać na obiecaną ziemię z nadzieją, która odmienia każdy dzień.
Jeśli pragniesz doświadczyć takiego zachwytu razem z innymi, zapraszamy do Kościoła River w Warszawie. To miejsce, gdzie cenimy autentyczne spotkanie z Bogiem bardziej niż religijną rutynę. Gdzie razem uczymy się patrzeć na świat z dziecięcym zachwytem i oddychać Bożym oddechem. Gdzie wspólnie czekamy na obiecaną ziemię, wspierając się nawzajem w codziennych zmaganiach.